Historia sprzed prawie dwóch godzin.
Będzie mrocznie...
Idę sobie do carefoura po zakupy.. No spoko spoko, chipsy, pepsi etc.
Płacę - wiadomo i idę do wyjścia. Wychodzę, idę drogą co zawsze i podchodzę do mojego bloku (mieszkam w najwyższym bloku na moim osiedlu - 12 pięter). Podchodzę do mojej klatki i tradycyjnie chciałam szarpnąć za drzwi, żeby zobaczyć czy nie są są otworzone. Całe szczęście, że tym razem nie szarpnęłam..
Pod drzwiami siedziały dwa żule. Jeden cały zarośnięty, coś pije.. drugi coś pali.. Bezdomni.
Serce mi skoczyło, w pierwszym momencie - co robić?
Nie mam telefonów, jak zadzwonię domofonem to mnie zobaczą, żaden sąsiad nie idzie.
@#$%^ MAĆ!
Jakoś znalazłam rozwiązanie (poszłam pogadać z kolegą), poszliśmy znowu do sklepu no i ktoś ich wypłoszył, ale kur.. Od tego są noclegownie, co? A nie potem jeszcze dziecko (no nie ukrywajmy xd) się boi wejść do własnego domu. Ludzie -.-
Potem kurde ludzie chodzą po parterze z zaciśniętymi nosami, bo wali - już wiem dlaczego -.-
Obyście trafili na policję czy tych drugich no.. -.-
Pozdro.
Taki post trochę poważniejszy, ale sorry.. Ja rozumiem, że komuś się nie uda w życiu. Że ktoś nie będzie mógł znaleźć pracy i wyląduje na ulicy.. ale jest tyle schronisk, izb, noclegowni.. Nie musicie AKURAT TYLKO W NASZYM BLOKU sobie polewanych imprez robić. To my płacimy za czystość na klatce, to my dbamy o to, żeby się nie zawaliło (serio.. moja klatka jest w okropnym stanie), a wy sobie siedzicie w najlepsze i opieracie się o opadający tynk!